Pomimo tragedii Dog Mountain w Vermont żyje dalej

pies golden retriever opierający się na swoim właścicielu na zewnątrz

Trzy lata temu, kiedy odwiedziłam go z moją przyjaciółką Barbarą Psia Góra , gdzie artysta zajmujący się zwierzętami domowymi Stephen Huneck i jego żona Gwen składają pełen miłości artystyczny hołd zwierzętom domowym, spodziewaliśmy się zobaczyć wiele psów bawiących się i radośnie robiących z siebie głupców na bujnych wzgórzach stanu Vermont. Mieliśmy też nadzieję, że dla urozmaicenia zobaczymy zdezorientowanego kota lub dwa z fretką.



Największą atrakcją Dog Mountain była dla nas Dog Chapel, uroczy kościół w Nowej Anglii, którego motto brzmi: Wszystkie wyznania, wszystkie rasy mile widziane. Żadne dogmaty nie są dozwolone. Przyniosłem zdjęcia moich zwierząt, które odeszły, aby dodać je do pomników upamiętniających ich futrzanych bliskich na Ścianie Pamięci w kaplicy. Atrakcyjne było także to, że w jednym miejscu można było zobaczyć tak wiele dzieł sztuki Stephena Hunecka, jego fantazyjne grafiki, drzeworyty, meble, dywaniki i rzeźby skrzydlatych psów i kotów w aureoli.



Niestety, impulsem do tej podróży było samobójstwo Stephena kilka miesięcy wcześniej, 8 stycznia 2010 roku. To nas wyprowadziło. Powinniśmy pewnego dnia wyjechać, musimy iść i pożegnać się ze Stephenem. Jestem pewien, że wielu jego patronów i fanów tak właśnie uważało, chociaż większość z nas nie znała go osobiście. Niezwykle bliska więź, która powstała pomiędzy kochającą i duchową sztuką Stephena a miłośnikami zwierząt domowych, którzy ją lubili, była (i jest) bardzo silna.



Gdy wjechaliśmy na teren Dog Mountain, Barbara zatrzymała samochód i podziwialiśmy piękno i spokój tego miejsca. Wydawało się niemożliwe, aby taka tragedia spotkała twórcę tego schroniska dla zwierząt. Ale całkowity smutek nie był możliwy, gdy jechaliśmy dalej, obserwując psy biegające po intensywnie zielonej trawie, a ich właściciele przechadzali się obok nich swobodnie i spokojnie. Był nawet kot na smyczy.

Gdy weszliśmy do sklepu Dog Mountain, spotkałem Gwen Huneck. Uderzyła mnie jej spokojna i słodka postawa oraz umiejętność kontynuowania swojej pracy. Opowiedziała nam o Kaplicy Psów, którą zbudował Stephen i którą opisał jako swoje ulubione dzieło. Atmosfera była stonowana, ale przyjazna, więc udaliśmy się do kaplicy. Wyjechaliśmy kilka godzin później, szczęśliwi i pełni spokoju, pewni, że Stephen czuje się dobrze ze swoimi zwierzętami, które również odeszły.

Ale Dog Mountain nie miała tak naprawdę zaznać spokoju. 2 czerwca Gwen Huneck również odebrała sobie życie. Musiałem to wielokrotnie potwierdzać, bo nie mogłem pogodzić wyobrażenia o niej, jakie miałem, z tym tragicznym czynem. Czy umarła z powodu złamanego serca, zastanawiałem się, nie mogąc już dłużej żyć bez partnera? Dlaczego teraz? Dlaczego w ogóle?



Jeśli Stephen był duszą Dog Mountain, Gwen była sercem. Całkowicie zaangażowała się w organizowanie działań o charakterze duchowym i wspólnotowym, z których znani byli Huneckowie, wywieszając flagi modlitewne i organizując pikniki dla miłośników zwierząt domowych i ich ulubieńców. Na własnej skórze doświadczyłem życzliwości i otwartości Gwen.

Nie ma sposobu, aby dowiedzieć się, dlaczego obaj Huneckowie popełnili samobójstwo. Chociaż nic nie wskazywało na to, że mógłbym stwierdzić, że Gwen cierpiała na chorobę psychiczną, Stephen otwarcie zmagał się z depresją i popełnił samobójstwo na parkingu swojego psychiatry. Sama będąc osobą maniakalno-depresyjną, mogłam zrozumieć działania Stephena, choć zrozumienie Gwen było trudniejsze.

Psia Góra żyje. Wyobrażam sobie, że niewielu właścicieli firm miało tyle miłości i oddania swoich pracowników, co Huneckowie. Prace Stephena są nadal dostępne, a w górach nadal organizowane są wydarzenia dla miłośników zwierząt i ich zwierząt.

Stephen i Gwen pozostawili po sobie dziedzictwo, które będzie doceniane przez długi, długi czas, ale pozostawili także rodzinę, przyjaciół i pracowników bez odpowiedzi. Dla mnie tragedie Dog Mountain przypominają, że wszyscy musimy mieć się na baczności, aby nie dopuścić, aby smutek stał się przytłaczający.

Najlepiej wspominam ten moment, kiedy siedziałem w samochodzie Barbary i byłem przepełniony pięknem i spokojem Dog Mountain, miejsca, w którym można swobodnie żyć i wspominać naszych bliskich, którzy udali się na Pola Elizejskie.

Przeczytaj powiązane historie na Mydogs.blog:

    Depresja maniakalna mniej szkodzi, gdy masz psy Coonhound uratował mi życie po śmierci mojej mamy Zrezygnowałem z pensji lekarza, aby zachować zdrowie psychiczne – i mojego psa Na pierwszym miejscu stawiam szczęście mojego psa — i to uratowało moje małżeństwo 8 naszych ulubionych zimowych wypadów przyjaznych psom 10 miejsc przyjaznych psom, w których można oglądać jesienne liście Pies pisany od tyłu to Bóg: jak moje psy dały mi coś, w co mogę wierzyć Straciłam męża w wyniku kryzysu wieku średniego, ale nie było mowy, żeby on też zabierał psy

Zawartość

ile kosztują boston teriery